Działa tylko w IE - sorry!    
     

Gdzie szukać pomocy w pracy z własnym dzieckiem?

mgr Mariola Smektała


Uczeni, pedagodzy, nauczyciele niejednokrotnie zwracają uwagę na znaczenie rodziny dla rozwoju i prawidłowego funkcjonowania każdego dziecka. J. Szczepański mówiąc o roli rodziny stwierdza, że "rodzina zapewnia jednostce zaspokojenie potrzeb emocjonalnych, potrzeb zwierzania się z przeżyć konfliktowych, wyzbycia się doznawanych upokorzeń, daje poczucie bezpieczeństwa - słowem daje możliwość odzyskania równowagi, a zatem także utrzymania integracji osobowości". [1]
Zastanawiam się, czy aby na pewno jest to możliwe tak do końca, w dobie obecnych przemian?

Czy świat XXI wieku, ulegający ciągłym przeobrażeniom, nie pociąga za sobą w konsekwencji komplikowania się stosunków międzyludzkich, a w szczególności komplikowania się stosunków na płaszczyźnie rodzic - dziecko?

Czy świat XXI wieku, nie daje dziecku poczucia niepełnego zaspokojenia jego potrzeb i zachwiania poczucia bezpieczeństwa?

Czy świat XXI wieku, pozwala dziecku na zwierzenia, na wysłuchanie, na zrozumienie i na zaakceptowanie go takim jakie ono jest - tak do końca?

Dlaczego? Dlaczego, tak się dzieje?

Chyba dlatego właśnie, że taki jest obecny świat i życie - wszyscy i wszystko w tempie, wszystko gna i pędzi, byle do przodu. Ale nie staram się tu szukać odpowiedzi na te pytanie, bo to tematy - rzeka. Chcę jedynie wskazać na pewną książkę - poradnik, która choć wcale nie jest najnowszą pozycją na naszym rynku, to doskonale może pomóc współczesnej rodzinie - żyjącej w tym właśnie świecie, w świecie XXI wieku - w zintegrowaniu się. Może nauczyć rodziców pewnych metod postępowania, pewnych umiejętności i zachowań pozwalających na utrzymywanie właściwych relacji i dobrego kontaktu z własnymi dziećmi.

Adele Faber i Elaine Mazlish napisały wspaniałą książkę - poradnik dla rodziców, pt.: "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły?". Zawiera ona szereg wskazówek mówiących o takim sposobie życia, który pozwoli nam samym czuć się dobrze, a także pomoże osobom, które kochamy, aby czuły się jeszcze lepiej przebywając z nami. Pokazuje jak żyć bez oskarżenia i wzajemnego obwiniania się, aby stać się bardziej wrażliwym na uczucia innych. Uczy jak wyrazić naszą irytację, czy złość, bez wyrządzania komukolwiek krzywdy. Autorki bowiem często powtarzają, że niekiedy miłość, spontaniczność i dobre intencje nie wystarczają, by w pełni zrozumieć własne dziecko, że są takie chwile, takie dni i takie sytuacje, kiedy potrzebne są określone umiejętności, aby wiedzieć - jak mu pomóc, jak pomóc własnemu dziecku. Poradnik ten porusza wiele problemów z codziennego życia i udziela cennych wskazówek, jak w konkretnej sytuacji może zareagować rodzic, jak nauczyć się akceptować odczucia i zachowania swych pociech. Zasadniczym hasłem a jednocześnie celem, przewijającym się przez całą treść książki, jest ciągłe poszukiwanie takich metod, które zapewniają godność i człowieczeństwo - godność i człowieczeństwo - dzieciom.

Autorki podkreślają, by pamiętać, iż dziecko jest także człowiekiem, że ma ono także własne uczucia, że może mieć własne zdanie i nie zawsze musi myśleć w ten sam sposób jak rodzic. Najtrudniejszą okazuje się zmiana, jakiej musimy dokonać w naszym nastawieniu. "Musimy zaprzestać myślenia o dziecku jako problemie, który wymaga korekty. Musimy zrezygnować z przekonania, że ponieważ jesteśmy dorośli, zawsze mamy rację" [2]
 
Ważnym! - podkreślają autorki jest to, by być autentycznym.
Istotnym! - by nie "przyczepiać" dziecku pewnych "etykietek".

Cały materiał został podzielony na dość obszerną część wstępną, oraz 6 głównych rozdziałów i podsumowanie.

W części wstępnej Adele Faber i Elaine Mazlish piszą o swoich odczuciach związanych z napisaniem tej książki - jako poradnika. Zwracają tu bowiem uwagę, iż kontakt pomiędzy rodzicami i dziećmi jest sprawą bardzo osobistą. W dalszym fragmencie pouczają czytelnika "jak czytać i korzystać z tej książki - poradnika" - niejako instruują w działaniu.

Część główna poradnika to rozdziały o tytułach:
  1. Jak pomóc dzieciom, by radziły sobie z własnymi uczuciami.
  2. Zachęcanie do współpracy.
  3. Zamiast karania.
  4. Zachęcanie do samodzielności.
  5. Pochwały.
  6. Uwalnianie dzieci od grania ról.

W treści wymienionych rozdziałów znajdziemy relacje i doświadczenia poszczególnych rodziców. Są tam także pomocne dla nas zalecenia, zadania do wykonania, konkretne przykłady, przydatne dialogi. W każdym rozdziale zamieszczone są także pytania rodziców, na które autorki udzielają odpowiedzi. Pytania są różnorodne, a odpowiedzi ciekawe. Można by tu przytoczyć choćby jedno z nich: "Czy powinniśmy dawać dzieciom do zrozumienia, że zgadzamy się z ich uczuciami?".
Konkluzja: "Tym, czego człowiek - w każdym wieku potrzebuje najbardziej, gdy ma kłopoty, jest nie zgodność z jego zdaniem lub jej brak, lecz zrozumienie wobec przebytych doświadczeń" [3]

Bardzo pomocne dla czytelnika jest to, że w każdym bloku tematycznym umieszczone są rysunki, które w prosty sposób ilustrują rady autorek. Dzięki nim, zabiegana matka XXI wieku i zapracowany ojciec jadąc swym najnowszym mercedesem - nawet w pośpiechu, może rzucić okiem na rysunek i przypomnieć sobie model postępowania wskazany przez autorki w danej sytuacji.

Doskonałym uzupełnieniem są także doświadczenia rodziców polskich, które towarzyszą każdemu rozdziałowi książki, a które myślę, że są szczególnie bliskie i autentyczne właśnie dla nas - dla wszystkich polskich matek i wszystkich polskich ojców.

Co zwróciło jeszcze moją uwagę, to fakt na który autorki położyły także duży nacisk, iż by żyć z własnymi dziećmi w przyjaźni i uczynić wspólne życie szczęśliwym, liczą się nie tylko nasze uczucia i słowa, to, że będziemy im w kółko powtarzać, że je kochamy. Dużą rolę odgrywa nasze zachowanie.
To, co my rodzice myślimy o własnych dzieciach, może być zakomunikowane w sposób niewerbalny w kilka sekund - wystarczy spojrzenie, mimika, postawa, gest, dotyk - niestety - wielu rodziców prawdy tej nie dostrzega. A przecież potrzebujemy siebie nawzajem, kontaktów z sobą wzajemnie w naszym codziennym życiu, w naszych rodzinach, w naszych domach.

Czym jest ów kontakt?
Podoba mi się, co mówi na ten temat S. Garczyński.
"Na pewno jest wzajemnym zwracaniem na siebie uwagi. Ale i czymś więcej.(...) Kontakt musi zawierać próbę przekazywania myśli czy wzruszenia, jakąś choć najbardziej prymitywną wymianę wrażeń, wspólność odczuć lub choćby chwilowego zainteresowania".[4]
Zainteresowania - można by dodać - drugą osobą, dzieckiem, jego problemami, a także jego radościami i sukcesami. Jak to osiągnąć doskonale podpowiada omówiony tu przeze mnie poradnik.

Książka - poradnik, o której mówiłam, zapewne najbardziej przyda się rodzicom, ale także z całym przekonaniem mogę polecić ją również nauczycielom - każdemu! - kto tylko ma jakikolwiek kontakt z dzieckiem. Jako matka trójki dzieci i nauczycielka, sama wiele już z niej skorzystałam, a wiele więcej jeszcze będę mogła skorzystać, ponieważ ciągle chcę się uczyć tej trudnej sztuki, jak mówić, aby dzieci mnie słuchały i jak słuchać, aby dzieci do mnie mówiły...?


Przypisy:

  1. J. Szczepański, Elementarne pojęcia socjologii, PWN, Warszawa 1972, s. 306
  2. A. Faber i E. Mazlish, Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły, Poznań 1992, s. 123
  3. A. Faber i E. Mazlish, Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły, Poznań 1992, s. 37
  4. S. Garczyński, Potrzeby psychiczne - niedosyt - zaspakajanie, Nasza Księgarnia, Warszawa 1969, s. 78