Młodości! ty nad poziomy wylatuj, a okiem słońca ludzkości całe ogromy przeniknij z końca do końca. Razem, młodzi przyjaciele! W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele; Jednością silni, rozumni szałem, Razem, młodzi przyjaciele!... |
- Prowadzący:
- Niech słowa poety wprowadzą nas w podniosły nastrój dzisiejszego dnia, dnia bardzo uroczystego będącego początkiem nowego roku szkolnego 200../...
- Całość, baczność! Poczet sztandarowy wystąp!
- Do hymnu!
- Po hymnie. Spocznij!
- Witamy serdecznie przybyłych na dzisiejszą uroczystość: dyrekcję szkoły, grono nauczycielskie oraz was, drodzy uczniowie, wraz z rodzicami. Szczególnie ciepłe słowa kierujemy w stronę tych, którzy dziś, po raz pierwszy, przekroczyli próg naszej szkoły, rozpoczynając tym samym kolejny, ważny etap swego życia - gimnazjalistów, uczniów klasy pierwszej naszego gimnazjum.
- Na wstępie uroczystości prosimy o zabranie głosu Dyrektora Gimnazjum nr...., Pana ..........
- (Przemówienie Dyrektora).
- Prowadzący:
- Całość, baczność! Poczet sztandarowy wstąp!
- A teraz zapraszamy wszystkich do obejrzenia krótkiego programu artystycznego w wykonaniu uczniów klasy .......
- Prowadząca:
- Aby dzisiejszy dzień nie był dla was szokiem proponujemy terapię łagodnego wejścia w szkolny rytm.
- Pozostańmy jeszcze przez chwilę w atmosferze wakacyjnej zabawy. Wysilmy wyobraźnię!
- Oto polski Bałtyk. Wokół panuje cisza tak wielka, że można się w niej zatopić. Ciszę przerywa tylko jednostajny szum morza oraz dalekie odgłosy wesołych mew.
- Ależ... cóż to za krzyki?! Co się dzieje?! Zobaczmy sami!
Scenka 1 (Do odegrania scenki potrzebne są następujące rekwizyty: szczapy drewna, latarka (do sporządzenia ogniska); książka kucharska, kura (np. w formie pluszowej zabawki); 2 jajka (np. w formie czekoladek z niespodzianką lub wydmuszek); garnek, miska, szczotka, nożyczki). Słychać szum morza, krzyki mew. - Wychowawca:
- Kolonia, do apelu! Raz, dwa... Baczność!... Spocznij!
- Uczeń 1:
- Tra la la la la...
- Wychowawca:
- Słuchajcie, mam dla was złą wiadomość. Kucharka nam nagle zachorowała!
- Uczniowie:
- Hurra!!!
- Wychowawca:
- Tu nie ma się z czego cieszyć! Nie będzie dziś obiadu!
- Uczeń 1:
- Oj, niedobrze!...
- Wychowawca:
- Niedobrze, niedobrze... ale nie bójcie się... macie wychowawcę...
- Uczeń 2:
- Na obiad?
- Wychowawca:
- ...który myśli, byście głodni nie chodzili. Uwaga! Uwaga! Coś zaraz wyczaruję.
- Czaryyyy..., maryyy... entliczek... pentliczek... zastawiony stoliczek jest... jest.
- Uczeń 1:
- O, kurka...
- Wychowawca:
- Umiecie gotować kurę?
- Uczeń 3:
- To może ja, panie wychowawco.
- Wychowawca:
- No, słucham!
- Uczeń 3:
- Więc ja umiem gotować, bo ja często gotuję. Można zrobić, tak... sznycelki z kury,
- Można zrobić sznycel ministerski z winogronami, można kurę obłożyć czosnkiem, przysypać gruzem... będzie kura po gruzińsku.
- Wychowawca:
- No, no, no! Tylko bez gruzu, betonu i piasku. Coś takiego trzeba ugotować, żeby było szybko. A co można z kury szybciutko?
- Uczeń 3:
- Rosół.
- Wychowawca:
- Świetnie. Będziesz pierwszym kucharzem. Kolonia, baczność! Bednarski, baczność było!
- Uczeń 2:
- Proszę pana, ta kura też nie chce stać na baczność.
- Wychowawca:
- To spocznij!
- Uczeń 2:
- Spocznij!
- Uczeń 1:
- Tomek, to co my teraz z tym ptokiem zrobimy?
- Uczeń 3:
- Jak to co, chodź to ci powiem. Wiesz, co będziemy robić? Gotujemy rosół!
- Uczeń 1:
- Tomek!
- Uczeń 3:
- Co?
- Uczeń 1:
- Jaka ona do ciebie podobna! Tomek! Zobacz, ona ma pełno włosków!
- Uczeń 3:
- Nie szkodzi. Poczekaj chwilkę!
- Uczeń 1:
- To jest chyba włoska kura!
- Uczeń 3:
- Weź nożyczki i ją ostrzyż. A ja z Krzykiem idę po garnek. Trzeba zagotować wodę, wiesz?
- Uczeń 1:
- Tomek!!
- Uczeń 3:
- Co znowu?
- Uczeń 1:
- Ona ma pełno tych włosków!
- Uczeń 3:
- Ale Boguś, musisz więcej z boków, bo wyjdzie na jeża! Szybciej, bo wychowawca przyjdzie!
- Uczeń 1:
- Tomek, może by tę kurę ogolić?
- Uczeń 3:
- O nie, nie, nie! Słuchajcie, mam lepszy pomysł. Trzeba tę kurę opalić nad ogniem. Krzysiek, zdejmij garnek. A ty, chodź, podmuchasz w ognisko!
- Zaraz będzie gotowa. Zobaczycie, jaka będzie bielutka, czyściutka!
- Uczeń 1:
- Ty, ona się zrobiła taka jakaś czarniutka, zwęgloniutka.
- Uczeń 2:
- Uwędziła się!!!
- Uczeń 3:
- Nie mędrkuj, mądralo! Ona jest cała w sadzy! Trzeba tę kurę wyprać!
- Uczeń 2:
- Tomek, pełno tej sadzy tutaj!
- Uczeń 1:
- Odejdź, smarkaczu, sam to zrobię! Szczotka!!!
- Uczeń 2:
- Szczotka!!!
- Uczeń 3:
- Szczotka?
- Uczeń 1:
- A co, nie? Szczotka!(szoruje).Widziałeś! Tak się pierze kurę. Najpierw brzuszek...
- Uczeń 2:
- A potem?
- Uczeń 1:
- Pod pachami.
- Uczeń 3:
- Ale, Boguś! Pierz porządnie. Widzę, że w ogóle nie umiesz prać kury!
- Uczeń 1:
- To zrób to sam, jakżeś taki EKSPERT!
- Uczeń 3:
- Oczywiście, że zrobię. Proszę bardzo. Kurę trzeba porządnie wypłukać!
- Uczeń 1:
- Ty, stój!... To jest chyba żywa kura!
- Uczeń 3:
- Nie... żywa... tylko wy nic nie potraficie zrobić! Fachowo trzeba. Za grzebień i z powrotem do miski. (rzut)
- Uczeń 2:
- Trzeba ją dusić. Mama zawsze mi powtarzała: "Króliczku, bieliznę trzeba dusić"
- Uczeń 1:
- To ją duś!
- Uczeń 2:
- Duszę!
- Uczeń 1:
- Duś ją! Duś ją!
- Uczeń 2:
- Kura zniosła jajko!
- Uczeń 1:
- Powiem więcej! To jest jajko... ugotowane!!!
- Uczeń 3:
- Krzysiek! Duś ją dalej. Może zniesie drugie.
- Uczeń 1:
- Tak, duś ją, duś!
- Uczeń 3:
- No, a ja?
- Uczeń 1:
- A ty, znieś sobie sam!
- Uczeń 3:
- Duszę, duszę i nic!
- Uczeń 2:
- Bez pracy nie ma kołaczy!
- Uczeń 1:
- Tak! Tak! Bez duszenia nie ma jedzenia!
- Uczeń 3:
- Jest! (tłucze jajko)
- Uczeń 1:
- Oh! Jajko mu wypłynęło! (śmiech) Nie przejmuj się. Zrobisz sobie jajecznicę.
- Uczeń 2:
- No, masz mojego kawałek. Albo nie. Słuchaj. Trzeba tę kurę włożyć do garnka i gotować!
- Uczeń 1:
- Trafiona, zatopiona! (rzut)
- Wychowawca:
- Chłopcy, co tu znowu tak narozlewane?
- Uczeń 1:
- A bo my gotujemy kurę. Wie pan jak się długo trzymała? W trzeciej rundzie dopiero padła!
- Wychowawca:
- Długo gotujecie?
- Uczeń 1:
- Przed chwilą wstawiliśmy.
- Wychowawca:
- A...........o... mam....... soliliście kurę?
- Uczeń 2:
- Później, jak się ugotuje!
- Wychowawca:
- Patroszyliście kurę?
- Uczeń 1:
- Tak, później, jak się ugotuje.
- Wychowawca:
- Ach to tak. Tacy z was kucharze. Oto książka kucharska, proszę! Nauczycie się na pamięć jak się robi rosół z kury. Będę pytał na wyrywki, dzisiaj! Wszyscy się nauczycie! Raz! Dwa! I do wykonania zadania!
- (śpiew przerywany wypowiedziami bohaterów)
|
- Uczeń 1:
- Pokaż, Krzysiek, pokaż!
- Uczeń 2:
- Ja nie sięgam!
- Uczeń 1:
- O! do mnie nie przyjadą!
- Uczeń 3:
- Nie mam żadnych!
- Uczeń 1:
- Albo ze świni!
- Uczeń 2:
- Albo kotlet schabowy!
- Uczeń 1:
- Daj mi, daj mi! Teraz ja chcę poczytać troszeczkę!
- Uczeń 3:
- A ty umiesz czytać?
- Uczeń 1:
- No pewnie.
- Uczeń 3:
- Ale do góry nogami trzymasz księgę.
- Uczeń 1:
- Nie do góry nogami, tylko to jest książka kucharska od pana Toranagi!
- Uczeń 3:
- Ze środka.
- Uczeń 1:
- Najlepiej w kwasie solnym!
- Uczeń 2:
- Dlaczego? Po co?
- Uczeń 1:
- Teraz ja.
- Uczeń 2:
- No i co jeszcze?
- Uczeń 1:
- A zimą?
- Uczeń 3:
- Zima bierze się suszone warzywa.
- Uczeń 1:
- I w nogi!
- Uczeń 1:
- Krzysiek, ty się zaciąłeś! Co ci się stało, króliczku mamusi?
| | Oto jest kucharska księga, Po tę księgę każdy sięga. Kiedy się spodziewa gości, A ma jakieś wątpliwości! Czy na przykład mięso bycze, Najwłaściwsze jest na sznycel? Co jest lepsze z czosnkiem byk, Czy na słodko bzik? Więc druhowie nos do góry, Księga powie wam. Jak się robi rosół z kury I sto innych dań! Kurę trzeba wypatroszyć Umyć, spłukać i wymoczyć Natrzeć pieprzem i posolić. Bo to kurę już nie boli, Dać marchewkę, por, koperek Nać pietruszki, zielę, seler. I gdy kura jest w sam raz Szybko zamknąć gaz! Ma ta księga wiele zalet Ma też jeden błąd No bo w niej nie pisze wcale, Skąd na to wszystko wziąć. | |
- Prowadząca:
- Dosyć zabaw! Pora wracać do szkoły! Aby pomóc wam w oswojeniu się z tą myślą, proponujemy obejrzenie scenki rozgrywającej się w szkole. Może ktoś z was rozpozna siebie wśród bohaterów naszej scenki. Poniedziałek. Godzina ósma. Lekcja języka polskiego w gimnazjum! Popatrzmy!
Scenka 2 (Do odegrania tej scenki potrzebne są: książki, zeszyty, dziennik lekcyjny. Na scenie znajdują się dwa stoliki, przy których siedzą uczniowie. Nasi bohaterowie zajmują miejsce w ostatniej ławce.) - Uczeń 4:
- Był już dzwonek?
- Uczeń 5:
- Jasne. Co bym bez dzwonka do klasy leciał jak głupi. Na boisku bym został, z Baśką w "tysiąca" pograł, jeszcze.
- Nauczyciel:
- Witajcie, dzieci!
- Uczeń 4, 5:
- Dzień dobry, pani!
- Uczeń 4:
- Pani! Starucha jedna! Nie wiem, czy słyszałeś, ale te starsze chłopaki z trzeciej mówili, że ona podobnież 23 lata ma!
- Uczeń 5:
- Nie, no co ty! Takie stare jeszcze żyją?! Ty, oglądałeś ostatnio...
- Nauczyciel:
- Bednarski, Bożecki, Burski...
- (Odczytuje nazwiska z dziennika. Wyczytani uczniowie odpowiadają: "obecny")
- Uczeń 4:
- Jestem! Ty, słyszałeś tego kawała... No, Krzychu miał ci go opowiedzieć. Ja mu go mówiłem...
- Nauczyciel:
- Zacznijmy dzisiejszą lekcję od przypomnienia wniosków, do jakich doszliśmy na naszym ostatnim spotkaniu! Kim był Boryna? Mateusz, słuchamy cię.
- Uczeń 4:
- Mów mi, mów mi!...
- Uczeń 5:
- Nie dosłyszałem pytania...
- Uczeń 4:
- Nie dosłyszałem pytania... Znaczy, co wiem o Borynie? Więc, co wiem...
- Uczeń 5:
- W powieści...
- Uczeń 4:
- Więc Boryna w swej powieści opisuje... znaczy...
- Uczeń 5:
- Nie, nie!
- Uczeń 4:
- Oczywiście, przepraszam, omyliłem się. Gdyż Boryna w swoim wierszu... opisuje...
- Uczeń 5:
- Czyś ty zgłupiał?
- Uczeń 4:
- Czyś ty zgłupiał? No, przestań mi podpowiadać. Przecież ja wiem, tylko się nie mogę skupić.
- Nauczyciel:
- Pawle, czemu wciąż mu podpowiadasz?
- Uczeń 5:
- Że niby ja podpowiadam, tak? Chyba sobie pani żartuje ze mnie. Od początku lekcji nawet ust nie zdążyłem otworzyć. Może kto z tyłu podpowiada?
- Uczeń 4:
- Jak z tyłu, jak my w ostatniej ławce siedzimy.
- Uczeń 5:
- To było nas nie sadzać do ostatniej ławki!
- Nauczyciel:
- Dobrze, już dobrze. Wróćmy do tematu!
- Uczeń 4:
- No więc, jak już nadmieniłem... Boryna w swej sztuce teatralnej... opisuje...
- Uczeń 5:
- Nie, nie!
- Uczeń 4:
- Znaczy, ja wiem, tylko się nie mogę skupić, bo na wf-ie zostałem uderzony piłką lekarską. Ona bynajmniej nie leczy, ta piłka. Więc, Boryna...
- Uczeń 5:
- To jest postać!
- Uczeń 4:
- Więc, Boryna... to jest postać...
- Uczeń 5:
- Z powieści!
- Uczeń 4:
- Z powieści...
- Uczeń 5:
- "Chłopi"
- Uczeń 4:
- Chłopi ją często i chętnie czytają, gdyż jest to coś o warzywnictwie, bodajże!
- Tam pomidory czy pieczarki...
- Uczeń 5:
- Nie!
- Uczeń 4:
- A o czym to jest, co?
- Uczeń 5:
- O chłopach!
- Uczeń 4:
- Znaczy "Chłopi" o chłopach. Takie do śmichu, tam... Kargul, Pawlak... tak śmiesznie gadają...
- Nauczyciel:
- Czy przypadkiem nie pomyliłeś bohaterów i utworu? Chodzi o Borynę!
- Uczeń 4:
- Ach, Boryna!
- Uczeń 5:
- Postać z powieści...
- Uczeń 4:
- Boryna to jest postać z powieści, a "Chłopi" to tytuł. I Boryna zdradzała z Antkiem swojego męża...
- Uczeń 5:
- Nie!!!!
- Uczeń 4:
- Znaczy nie, nie swojego męża, gdyż jej mąż... A czyjego męża zdradzała?
- Uczeń 5: vPrzecież to był chłop!
- Uczeń 4:
- To co z babą miała zdradzać?
- Uczeń 5:
- Boryna to był chłop!
- Uczeń 4:
- Ach, Boryna! Nie dosłyszałem pytania. Boryna to oczywista był chło..., znaczy mężczyzna, tylko tak się śmiesznie nazywał, że Boryna..., bo niby ma grabie. I on trudnił się... Czym się trudnił?
- Uczeń 5:
- Był kułakiem.
- Uczeń 4:
- On, bił kułakiem tych chłopów...
- Uczeń 5:
- Nie!...
- Uczeń 4:
- Ale nie wszystkich, tylko tych biedniejszych. Bo bogatsi byli za grubi i się nie przewracali.
- Nauczyciel:
- Dziękuję. Przykro mi, że za te rewelacje, które nam dzisiaj przekazałeś, muszę ci postawić ocenę niedostateczną!
- Uczeń 4:
- No to jak ja mam zdać do następnej klasy, jak pani mi ciągle jedynki stawia! Sam sobie stawiam, czy co?
- Nauczyciel:
- Dziękuję. Siadaj!
- Uczeń 4:
- Sama jesteś Boryna!
- Nauczyciel:
- Przejdźmy więc teraz do tematu dzisiejszej lekcji. Przypomnijmy, co należało przygotować?
- Uczeń 4: Mów, bo mnie zapyta!
- Uczeń 5:
- Otóż, na dzisiejszą lekcję uczniowie naszej klasy mieli za zadanie zastanowić się nad następującym problemem, trafnie sformułowanym przez panią, w następujących, na pozór prostych, a przecież jak zawsze przepojonych głębokim humanitaryzmem, słowach: "Zastanów się, kim chciałbyś zostać?" Otóż ja chciałbym zostać...
- (słowa te uczeń wypowiada jednym tchem)
- Nauczyciel:
- Nie ty, dziękuję. Niech się kolega wyciągnie!
- Uczeń 5:
- Nie ja... a... rozumiem. Niech się kolega wyciągnie! No, mów... niech się kolega wyciągnie.
- Uczeń 4:
- Ale... ale... Ale ja już byłem dzisiaj pytany. Otrzymałem ocenę... taką jak zawsze. Czuję się usatysfakcjonowany.
- Nauczyciel:
- Czy zastanawiałeś się nad tematem?
- Uczeń 4:
- Znaczy... też się zastanawiałem, gdyż było to zadane... że... kim bym chciał zostać? Kim bym chciał zostać? Matko Boska!
- Uczeń 5:
- No, no... no tak. Powiem ci, to potem sam nie będę wiedział.
- Uczeń 4:
- No... to ja wiem? No to... Jakiś zawód mógłbym mieć, chyba. O!!! Mógłbym w szkolnictwie pracować... Byłbym woźnym... To by wtedy były krótsze lekcje!
- Uczeń 5:
- Postać z literatury...
- Uczeń 4:
- Woźnym z liter... co?
- Uczeń 5:
- Jaką postacią z literatury chcesz być?
- Uczeń 4:
- Panem Tadeuszem mogę być?
- Uczeń 5:
- No, możesz. Ale ja bym ci nie radził. On tam z tymi mrówkami był zamieszany. Może już lepiej Wojskim?
- Uczeń 4:
- Właśnie się zastanowiłem... że nie chciałbym być panem Tadeuszem, gdyż to świntuch i zjadał mrówkom pożywienie, te... takie... jajeczka. Najchętniej to zostałbym wojskiem... no bo wojsko ma dłuuugi...
- Nauczyciel:
- Proszę?
- Uczeń 4:
- Długi, cętkowany, kręty... oburącz do ust go przycisnął...
- Nauczyciel:
- Dziękujemy ci za kolejną rewelację chwili!
- Uczeń 4:
- Co, to już nie wolno wojskiem zostawać? Ale rozbrojenie!!!
- Wychodzą uczniowie, śpiewając piosenkę na melodię utworu pt. "Zawsze tam, gdzie Ty" w wykonaniu zespołu "Lady Pank".
- Zamienię każdą lekcję w przyjemniejszy czas.
- I będę się starała, by wiedza poszła w las.
- Zamienię każdą kapę na kilka piątek więc.
- Nie trzeba mnie już pytać, od razu dajcie pięć!
- Już teraz wiem, że lato było po to,
- by do ciebie wracać, zmagać się z głupotą.
- Nauczyciel znowu pyta mnie.
- Mam wrażenie, że wykończyć mnie tym chce,
- bo wie, że nie uczę się.
- Nie pytaj mnie o matmę, proszę nie strasz mnie.
- Tak bardzo chcę, by znikło, to co idzie źle.
- Niech w planie pozostaną same przerwy, bo
- zatruwać mózgi wiedzą, to przecież czyste zło.
- uż teraz wiem...
- Uczeń:
- Podobała wam się lekcja języka polskiego? Nie upadajcie na duchu! Czas szybko mija! Pamiętajcie o tym, że rok szkolny trwa tylko dziesięć miesięcy, a potem znów - wymarzone wakacje! Przypomni wam o tym piosenka
- (na melodię utworu "Takie tango" w wykonaniu Budki Suflera)
- A w sali ciemnej i tajemnej
- jak grobowiec i bombowiec
- zamilkł każdy szept.
- Bo pan i władca każdej klasy
- nauczyciel i pogromca
- już do środka wszedł.
- Nauczyciel chyba nie wie, jaki to jest stres
- Ciągle pyta, wiedzę sprawdza, okropnie dręczy mnie.
- Ja już czekam na wakacje
- wtedy mogę włóczyć się.
- Póki co nauczyciele
- bezlitośnie dręczą mnie.
- Będę znosić wszystkie trudy
- I nauczycieli grę.
- Chociaż jeszcze o tym nie wiem
- to zdobywać wiedzę chcę.
- Bo do tanga trzeba dwojga
- I ty dobrze o tym wiesz.
- Będę uczyć się gorliwie.
- Nauczyciel już to wie.
- Prowadzący:
- Kończąc dzisiejszą uroczystość życzę wszystkim wiele radości płynącej z obcowania z nauką, dobrych ocen i samych szczęśliwych dni w murach tej szkoły. A pierwszaków zapewniamy, że możecie zawsze na nas liczyć.
|
W przygotowaniu scenariusza wykorzystano scenki z kabaretu TEY. |