Działa tylko w IE - sorry!    
     

Co o mnie mówi moje imię, a co mówię ja sam...

mgr Edyta Dekasińska


Scenariusz lekcji języka polskiego w klasie pierwszej gimnazjum

Temat: Co o mnie mówi moje imię, a co mówię ja sam... - piszemy autocharakterystykę

Uczniowie rozpoczynający naukę w klasie pierwszej gimnazjum na ogół potrafią już tworzyć charakterystykę postaci. Poniższą lekcję można zrealizować, by sprawdzić ich umiejętności wyniesione ze szkoły podstawowej oraz lepiej poznać przyszłych wychowanków. Lekcja może też być zrealizowana w klasie drugiej lub nawet trzeciej. Jej przeprowadzenie wymaga zgromadzenia przez nauczyciela informacji o imionach uczniów danej klasy - trzeba odbić na ksero odpowiednie fragmenty książki Andrzeja Sieradzkiego "Znaczenie imion". Jeżeli mamy dostęp do Internetu - skorzystajmy z tego i pozwólmy, aby uczniowie sami znaleźli potrzebne na lekcję materiały.

Cele lekcji

    Uczeń:
  • korzysta ze słowników
  • gromadzi materiał słowny do charakterystyki
  • nazywa własne cechy, motywuje je
  • definiuje pojęcie autocharakterystyki
  • stosuje zdobytą wiedzę w praktyce
  • buduje spójny tekst

Formy aktywności

  • zbiorowa, indywidualna.
  • grupowa (podczas pracy z Internetem)

Metody

  • rozmowa kierowana
  • praca z tekstem
  • ćwiczenia redakcyjne i słownikowe

Środki dydaktyczne

  • odpowiednie fragmenty książki Andrzeja Sieradzkiego "Znaczenie imion", Warszawa 2002.
  • słowniki (języka polskiego i wyrazów obcych)
  • karty pracy z ćwiczeniami słownikowymi
  • fragment powieści "Wstęga pawilonu" Zofii Chądzyńskiej, Warszawa 1982

Czas trwania - 90 lub 180 minut (przy pracy z komputerem)

Przebieg lekcji:

  1. Zapisujemy na tablicy motto - przysłowie:
    Lepsze imię dobre niźli bogactwa hojne.

    W rozmowie z uczniami wyjaśniamy sens przysłowia. Zadajemy pytanie, czy ktoś wie dlaczego rodzice nadali mu właśnie takie imię - być może pojawi się informacja, że rodzice wybrali imię z powodu jego znaczenia; jeśli nie, sami przedstawiamy informacje o pierwotnym życzeniowym charakterze imion, współcześnie trudnym do odczytania. Przedstawiamy cele lekcji i zapisujemy początek tematu (Co o mnie mówi moje imię, a co mówię ja sam...).
     
  2. Dzielimy klasę na grupy (2-3 osobowe). Każdy uczeń wyszukuje w Internecie (przykładowe strony: http://www.skarbczyk.com lub http://imiona.webpark.pl) informację o znaczeniu swojego imienia, zapisuje ją w zeszycie.
     
    lub
  1. Rozdajemy uczniom kartki z wyjaśnieniem znaczenia ich imienia i opisem charakteru osoby, która takie imię posiada. Polecamy dokładne zapoznanie się z tekstem. W przypadku pojawienia się wyrazów niezrozumiałych korzystamy ze słowników.
     
  2. Uczniowie uzupełniają tabelkę:
     
    MOJE IMIĘ
    TAK NIE
       
    MOJE CECHY
       

      - umieszczają w kolumnie TAK cechy, z którymi się zgadzają, w drugiej te, które nie odpowiadają ich osobowości. Pod wierszem MOJE wypisują własne cechy, które nie znalazły się w opisie, a uczniowie uznają je za ważne.
     
  3. Wykonujemy z uczniami ćwiczenia z załącznika 1. (praca ze słownikiem).
     
  4. Przypominamy typowy schemat charakterystyki postaci.
    Charakterystyka:
    • przedstawienie postaci
    • opisanie wyglądu
    • charakteryzowanie usposobienia, zachowania, cech osobowości (tu zwracamy uwagę na to, by uczniowie pamiętali o motywacji cech)
    • ocena postaci
    Wprowadzamy pojęcie autocharakterystyki   (charakterystyka własnej osoby), dopisujemy pozostałą część tematu. Możemy w tym momencie zebrać na podstawie słowników inne wyrazy z cząstką -auto   i w razie potrzeby wyjaśnić je, np. autobiografia, autocenzura, autochton, autograf itd.
     
  5. Uczniowie zastanawiają się, jak można ciekawie zacząć i zakończyć autocharakterystykę. Zbieramy pomysły i zapisujemy je do zeszytów.
     
  6. Odczytujemy fragment powieści Zofii Chądzyńskiej "Wstęga pawilonu" jako przykład literackiej autocharakterystyki postaci - załącznik 2.
     
  7. Uczniowie przystępują do samodzielnej redakcji autocharakterystyki. Dobrze by było, gdyby robili to podczas lekcji - nauczyciel może służyć im pomocą. Jeśli nie ma na to czasu, piszą pracę w domu.
    Kolejną lekcję poświęcamy na omówienie prac, poprawę błędów. Możemy za zgodą autora odczytać najciekawszą autocharakterystykę.

ZAŁĄCZNIK 1

KARTA PRACY
 
1.Zastąp zwrot X jest (jaki?) innymi:
X ................................
X ................................
X ................................
X ................................
Przykładowe rozwiązanie:
X odznacza się (czym?)
X sprawia wrażenie (jakie?)
X cechuje (co?)
X wyróżnia się (czym?)
X wydaje się (jaki?)
2.Wyjaśnij znaczenie wyrazów:
optymista - ................................
pesymista - ................................
choleryk - ................................
flegmatyk - ................................
altruista - ................................
egoista - ................................
tolerancja - ................................

 

ZAŁĄCZNIK 2

Autoportret Niedopasowanej

Stawiam na biurku lustro taty do golenia, spoglądam w nie, a teraz piszę. Widzę oczy brązowe, szeroko rozstawione, patrzące dość inteligentnie i raczej sympatycznie, nos, jak to nos, nic specjalnego, może trochę za długi, i usta duże, chyba ładne (mówi się, że mam "uroczy" uśmiech) (...) i dołeczek w brodzie, który wolałabym stracić; bo wygląda bardzo dziecinnie i wszystkich w niewytłumaczalny sposób zachęca do pchania paluchów, co mnie wścieka. Włosy mam ciemne (szatynka), krótkie, trochę mi lecą na czoło, a trochę tak jakoś.

W sumie, jeśli można to nazwać "urodą", jest to uroda chmurna, może nawet, trochę ponura (...), ale mimo "uroczości" tego uśmiechu, nie szczerzę się bez przyczyny, tak jak moje kolegówny, nie bawi mnie to.

Więc tak się przedstawiam (sto sześćdziesiąt sześć centymetrów, waga pięćdziesiąt pięć kilogramów).

T e g o  nie widać i nikt się  t e g o  nie spodziewa, tak że nikomu, kto mnie nie zna, nawet na myśl nie przychodzi, że jest we mnie coś, co jest dla mnie tak ważne, takie okropne. Może nawet i za ważne, jak na to spojrzeć z lotu ptaka, ale patrzenie na siebie samego z lotu ptaka jest chyba trudne (...). W każdym razie moją specjalnością nie jest. Jak ludzie, którzy mnie poznają, odbierają to zaskakujące odkrycie, nie umiem sobie wyobrazić; dawniej jakoś mniej mnie to obchodziło, z czasem, zamiast przyzwyczaić się, zaczęłam coraz gorzej  t o  znosić, nie zapominam o  t y m  ani na chwilę, trzyma mnie  t o  w środku jak kleszcze i żyję w ciągłej panice, że ktoś coś powie na ten temat, zapyta od kiedy, dlaczego, bo ja zresztą wiem. Przez to właśnie i jeszcze przez jedną rzecz, o której napiszę później, nigdy nie jestem swobodna, zawsze jakoś "obok", a nie "w".

Jeżeli myślę o sobie, że jestem niedopasowana, to to jest prawie zarzut, ale równocześnie czuję się jakby lepsza, bo inna, a każdy lubi być trochę inny, nie taki jak wszyscy. Ale za to się płaci, bo niedopasowanym (o, na pewno) o wiele trudniej jest istnieć. Przecież łatwiej byłoby być dopasowaną i lubić to, co lubią inni, chodzić do dyskoteki (ja bym zresztą lubiła, gdyby tam nie było tak specjalnie w pewnym sensie, bo muzykę lubię, i to nawet bardzo), pozwalać się chłopakom obejmować i przytulać, ale ja tego nie znoszę (...) Nie jestem też w stanie słuchać tych rozmaitych zwierzeń, są za głupie.

Autoportret powinnam jeszcze uzupełnić opisem tych, którzy mnie otaczają. Więc my, to znaczy mama, tata, Kaśka (no i Saba), chociaż to nonsens pisać Sabę w nawiasie, bo właśnie z nią jedną jestem zupełnie szczęśliwa. A więc my, przeciętny dom, nie żaden cudowny, idealny, ale również i nie najgorszy. (...) Mama jest tak zwaną "wspaniałą kobietą", co jest z lekka męczące. Świetna urzędniczka, (...) cudowna koleżanka, radzi wszystkim i za wszystkich decyduje, milion telefonów od podopiecznych, na wszystko ma czas. (...)

I tu napiszę o tym, co miałam napisać później: ja się mamie nigdy nie podobam, nigdy niczego we mnie nie aprobuje, a człowiek nie może tak żyć, bo traci grunt pod nogami. Nie mogę być zawsze gorsza, nigdy nie mieć racji, zawsze "nudzić" albo "zawracać głowę", bo - no właśnie. To tylko wpędza mnie w te jesienne stany, których mama tak nie lubi, i "odpasowuje" mnie jeszcze bardziej.

Tata jest fajny. Mało gada, ale rozumiemy się, przynajmniej ja myślę, że na tyle, ile można żądać od ojca, to się rozumiemy. Nie dowiem się tego nigdy, bo mówi bardzo mało, a już o "takich" rzeczach to za nic w świecie. Jest chyba nieśmiały, na pewno roztargniony, zawsze spóźniony, nieduży, grzebała, łysawy. (...)

Kaśka. Jest o dwa lata młodsza i ma sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, niezła właściwie, chłopak, krótko ostrzyżona, niemożliwie próżna, śmieszka, no i sportówa. Najlepsza u siebie w szkole - na szczęście nie jesteśmy w tej samej. Kocham Kaśkę, ale pomyśleć, że my jesteśmy siostry... Gdybym jej powiedziała, że piszę "Autoportret Niedopasowanej", pękłaby ze śmiechu, a właściwie to nawet by nie pękła, w ogóle by nie zrozumiała, o co chodzi, tak więc mogę sobie pisać, co mi ślina na język przyniesie, bo Kaśka od początku do końca jest dopasowana i nie przyjdzie jej do głowy grzebać po moich szufladach. Kaśka to jest mamy "córa". Gdy się mówi: "Córa wdała się we mnie", "Córa mi pomoże", to wiadomo, o kogo chodzi. (...) No i Sabina, lat pięć. Mądra jak dzień. Dziko serdeczna. Spontaniczna do obrzydliwości, ale cwaniara i podlizuska, robi z nami, co chce. Niestety, też woli Kaśkę. Ale taki już mój los. (Tato woli mnie, nie mówi, ale woli.)

No więc to jest dom, a w tym domu ja. Nie nieszczęśliwa może, ale samotna, a ja myślę, że jedyną rzeczą, jaką rodzice powinni dać dzieciom, jest uczucie czy tam pewność, że nie są samotne. (...) Ale cóż, dom jest, jaki jest, rodzice są, jacy są, ale piszę o nich, bo są jakby tłem tego płótna, na którym szkicuję "Autoportret Niedopasowanej"

Zofia Chądzyńska, Wstęga pawilonu , Warszawa 1982